Dziś będzie długi post, a co za tym idzie bardzo różnorodny. W ten weekend działo się u mnie dużo, zarówno w kuchni, pracowni, jak i poza domem, ale po kolei.... Ostatnim postem otworzyłam oficjalnie sezon świateczny, więc zobowiązana jestem pokazać kolejne tworki jakie wyszły spod mojej ręki w świątecznym klimacie. Udało mi się dokończyć pierwsze bombki decoupage w tym roku. Przyznam się, że nie lubię tego rodzaju ozdób robić, ale uwielbiam jak zdobią mój dom.. więc z braku osob, które za mnie by je zrobiły sama musialam je popełnić. Na wykończenie czeka jeszcze kilka następnych, więc stopniowo będę je dokańczać.
Wiele projektów jeszcze chodzi mi po glowie, ale w końcu zdecydowałam, że czas przynajmniej jeden z nich rozpocząć. Dziś tylko pokażę małą zajaweczkę czegoś co będzie mi zajmowało teraz dość dużo czasu i mowiąc, a raczej pisząc, szczerze mam nadzieję, że do wiosny się wyrobię.
Kolejną kwestią zaprzątającą mnie w ten weekend, bylo nowe wyzwanie na forum otwarte. Tym razem ogłoszono tydzien kulinarny z imbirem. Jako, że lubię partolić i lubię tego typu wyzwania zabrałam się dzielnie do roboty. U nas w domu ja jestem wege, a moj szanowny S nie, więc mięso także popełniam. Nie mam przekonania do supermarketowych wendlin, dlatego staram się, żeby w domu było ich jak najmnie. Moją propozycją imbirową jest szynka pachnąca imbirem, a oto przepis na nią. Kiedyś znalazłam go w internecie, ale jak to zwykle ze mną bywa zmodyfikowalam go po swojemu. Już nie pamiętam co było moje, a co przepisowe, ale szanownemu S smakuje, a to chyba najważniejsze.
Szynka pachnąca imbirem
Składniki:
1 kg szynki
2 łyżki imbiru sproszkowanego
1,5 łyżki soli
1 łyzka papryki słodkiej czerwonej
1 łyżeczka pieprzu czarnego
2 łyżki oliwy z oliwek
Sposób przygotowania.
1. Przyprawy rozetrzeć w możdzieżu razem z oliwą
2. Mieszanką przypraw natrzeć z dwóch stron dobrze mięso, odstawić w chlodne miejsce na około 12h
3. Mięso przekladam do foliowego rękawa i piekę w rozdrzanym piekarniku około 1,5h
4. Potem rozrywam nieco folię i pieke okolo 5-10 min aż się zarumieni i gotowe
No i już ostatnia kwestia, chociaż wcale nie najmniej ważna... w moim serduchu znajduje się na pierwszym miejscu. jakiś czas temu pisałam o szczeniaczkach, które u mnie były. Dziś odwiedziłam moją mami u której Setka mieszka. Przez trzy tygodnie kiedy jej nie widziałam znów urosla i zmężniala. Pokaże kilka zdjęć ze spaceru dzisiejszego.
Cudne prace i świetny piesek! :)
OdpowiedzUsuńPiesek jest słodziutki. A bombki zachwyciły mnie totalnie - szczególnie te w kształcie dzwonków. Piękna prace. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJaki cudny dzwoneczek!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne prace:)Ciepło pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzieki dziewczyny za miłe słowa
OdpowiedzUsuńDzwonki są cuuudowne! Tak jak i psina :)
OdpowiedzUsuńCo tu dużo pisac, bombki nieziemskie
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję.
OdpowiedzUsuńW końcu naręcznie i naocznie mogłam zmacać Twoje patchworki, których wykonanie nie dawało mi spokoju ;)
Ślicznie dziękuję za wszystko.
Ja ze swoim obecnym, ślimaczym tempem sezon świąteczny zacznę chyba w przyszłym roku :)
Pozdrawiam z nad morza,
Aleksandra