Za oknem wiosna już w pełni, wróciła mi wena twórcza i zapał do działania. Dużo tworzę, ale jakoś nie wyrabiam się ze zdjęciami... tak to już bywa. Dużo decu nowego czeka na swoją kolej, żeby wykończyć je i żeby opublikować, do tego wróciłam do filcowania oraz podjełam decyzję, że czas nauczyć się robić na szydełku. Przeszukałam więc zakamarki internetu, kupiłam fachową literaturę, kordonek i wełnę i wzielam się do działania. na razie bardzo powoli mi idzie i głównie walczę z szydełkiem, ale się nie zrażam i mam nadzieje, że już niedlugo pokaże moje pierwsze szydełkowe wytworki :-)
Wziełam też udział w wymiance z okazji Dnia Św. Patryka zorganizowanej przez Majlenę. Zadanie na poczatku wydawało mi się łatwe .. wystarczyło zrobić coś w kolorze zielonym, kojarzącego się z Irlandią. Dopiero jak usiadłam do pracy, okazało się, że czarna dziura, a z Irlandią kojarzy mi sie tylko piwo :-) Chwila zadumy, a raczej parę dni i pomysły się pojawiły, a jak już był pomysł praca poszła bardzo szybko. Moją wymiankową parą okazała się strasznie fajna osóbka, z którą udało mi się spotkać i to osobiście na ciastku i kawce i wymienić się niespodziankowymi prezentami. Gdyby tak szybko nie zamykali cukierni z Justyną pewnie siedziałybyśmy do rana i rozmawiały, nie tylko o rękodziele. Wielkie dzięki kochana za cudowne prezenciki i miłe spotkanie, liczę, że uda nam się jeszcze kiedyś spotkać.
Teraz jednak czas nadszedl na prezentacie wymiankowych niespodzianek. Ja dla Justynki przygotowalam taką oto paczuszkę.
Należy się chyba kilka słów wyjasnienia, dlaczego takie motywy wybrałam i jak one kojarzą mi sie z Irlandią.
Szkatułka z irlandzkim skrzatem, którego nazwy nigdy nie mogę zapamiętać. Chłopak jest lekko zlosliwy, ale złote talarki, zawsze w ręku trzyma. Motyw skrzata i tęczy domalowuwałam ręcznie, zaś kratka, użyta na boczkach szkatułki to serwetka.
Kolejnym prezencikiem była, oczywiście też utrzymana w zielonych klimatach, podkładka pod kubek z motywem statku. Irlandia gdzieś w mojej głowie kojarzy się ze starymi żaglowcami i morskimi klimatami.
Jak widać troszkę sie nad nią poznęcałam, bo chciałam uzyskać efekt starości :-)
Przygotowalam także zielone, :muszelkowe" filcowe korale. Dawno nie filcowałam i powiem szczerze, że wiele radości mi ta pracka sprawiła. Mam nadzieję, że się będzie dobrze nosić.
Teraz czas na pochwalenie się cudeńkami, jakie ja otrzymalam. Szkatułka z konczynkami, już wykorzystana jest i zamieszkała w niej część mojej ogromnej kolczykowo-wisiorkowej kolekcji.
pięknie
OdpowiedzUsuńTe filcowe korale są nieziemskie!!
OdpowiedzUsuńSuper wymianka. Pozdrawiam.